Archiwum 15 grudnia 2008


gru 15 2008 księga podróży - wyruszam w tango
Komentarze: 1

nieprzemyślane decyzje są jak bumerang - prędzej czy później wracają. zawsze. zdarza się, że wracający bumerang szusuje posłusznie do ręki, czasami, zagubiny, pojawia się po wielu latach i albo niespodziewanie robi nam guza na głowie, albo przynosi kiść bananów:)

moim przekleństwem, klątwą przekazywaną z pokolenia na pokolenie, był krnąbrny charakter, który odziedziczyłam po ojcu. mama w przeciwieństwie do pozostałej części rodziny była ciuchutka, zawsze z boku. przypominała mgłę - byt a nie byt. nie wiem czy to była kwetstia pełnienia obowiązków drugiej żony czy bardziej tego, że była znacznie młodsza od swego gburowatego męża - tego na szczęście nie odziedziczyłam po ojcu:)

tak czy owak, szybciej mówiłam niż myślalam,a język miałam długi, co w połączeniu z charakterem pyskacza, nierzadko wpędzało mnie w kłopoty. równie często ratowało mi skórę. no, ale to była bardziej zasługa sprytu.